mój problem jest dosyć złożony. Mam 20 lat i pojechałam do pracy w Holandii za pośrednictwem jako pracownik tymczasowy. Pośredniczka powiedziała, że będziemy pracować na szklarniach przy przycinaniu hortensji. W dzień wyjazdu napisała, by wziąć strój przeciwdeszczowy oraz gumiaki, gdyż na początku praca będzie jednak na polu. Wyjazd miał trwać co najmniej 8 tygodni, za ubezpieczenie płaciliśmy 20 euro tygodniowo, a za mieszkanie 70 euro tygodniowo. Mieszkanie nie było ogrzewane, odpadały tam klamki, nie było czyste. No cóż, na standard można było ponarzekać. Tymczasem pośredniczka powiedziała, że będziemy za mieszkanie płacić maksymalnie 55 euro. Praca na polu nie trwała kilka dni, lecz 2 tygodnie. I na tym się skończyło, musiałyśmy zjeżdżać do Polski. A opiekunka powiedziała, że będziemy miały w późniejszych tygodniach więcej godzin. Byłyśmy specjalnie wprowadzane w błąd, okłamywane. Na szczęście koszty się zwróciły, ale wyjazd był nie opłacalny a warunki pracy odbiegały od tych, które przedstawiła nam pośredniczka. Nie miałyśmy szkolenia bhp. W pierwszym tygodniu skręciłam bardzo poważnie nogę. Gdy stwierdziłam, że "samo" nie przejdzie, zgłosiłam to do kobiety, która miała pełnić nad nami pieczę w Holandii. Ta słysząc moją historię zapytała z ironią czy ma mnie zawieźć do lekarza, a potem stwierdziła że lekarz nie pomoże, przepisze mi tylko paracetamol, że mam odpoczywać i okładać nogę roztworem z wody i octu, ewentualnie wziąć 1 dzień wolny od pracy. Pośredniczce w Polsce moja mama również zgłaszała, że skręciłam kostkę. Ta tylko stwierdziła: "Jak można skręcić kostkę na polu??". No cóż, pole mokre było od deszczu i zraszania kwiatów, więc o to akurat nietrudno. Po powrocie do Polski sprawa od ortopedy trafiła do neurologa, gdyż mam porażony nerw w nodze. Jest możliwość, że już nigdy nie będę chodziła jak przedtem (nie mogę podnieść stopy do góry, palcami poruszam z trudnością i nie tak jak tymi przy zdrowej nodze). Za prywatną wizytę u neurologa zapłaciłam 70zł i za zastrzyki 130zł. Możliwe, że znowu będę musiała zapłacić za zastrzyki. Chcę, aby sprawę rozważono w sądzie, ale w Polsce. Mój problem polega na tym, że nie wiem o co dokładnie powinnam pozwać i kogo. Czy szefową firmy czy też opiekunkę w Holandii czy pośredniczkę. Chcę, aby zwrócono mi koszty leczenia oraz zadośćuczynienie. W umowie mam napisane: "Do niniejszej umowy zastosowanie ma prawo holenderskie, o ile prawo krajowe lub międzynarodowe nie wskazuje inaczej. Ewentualne spory będą rozstrzygane przed sądem w Alkmaar, o ile lokalizacja oddziału nie wskazuje na właściwość miejscową innego sądu". Nie mam pieniędzy, aby prowadzić sprawę w Holandii i nie wiem czy mam prawo do ubiegania się po odszkodowanie. Czy mam podstawy, aby zakładać sprawę sądową? W razie potrzeby będę miała co najmniej jednego świadka. Przelew z pieniędzmi na konto przyszedł 3 tygodnie po powrocie. Nie mam kwitków za płacenie na ubezpieczenie, gdyż potrącano to bezpośrednio z pensji. Przelew z pieniędzmi na konto przyszedł 3 tygodnie po powrocie. Nic nie przyszło jak na razie na mój adres zameldowania. Czy mam prawo ubiegać się o odszkodowanie, jeżeli w Holandii nie byłam u lekarza? Nie znam języka holenderskiego, ani nie wiedziałam gdzie się znajduje. Bez opiekunki nie byłam w stanie niczego załatwić. Z góry dziękuje bardzo za odpowiedź. Pozdrawiam.

wypadek w pracy w holandii forum